![]() Państwo Gregor i Katiusza Smirthowie mają wszystko o czym tylko mogli sobie zamarzyć - prowadzą biuro handlowe i sklep z antykami, wytwornie się ubierają, mają wielką posiadłość i codziennie jadają lunch w znakomitej restauracji. Pewnego dnia wszystko zmienia nagła wiadomość - ich wspólny znajomy miał atak serca i zmarł samotnie w nocy. Pan i pani Smirth zdają sobie sprawę, że wszystko na co zapracowali, po ich śmierci przepadnie - dostanie się w ręce skarbu państwa albo zostanie przejedzone przez dawno nie widzianą rodzinę i ich nieznośne potomstwo. Bogaci lecz samotni małżonkowie szczerze nie znoszą dzieci, więc stają przed poważnym dylematem. W końcu postanawiają za wszelką cenę, czyli przy pomocy cesarskiego cięcia i wynajętej gosposi i mamki, wyprodukować wyczekiwanego dziedzica. Felix, czyli "szczęśliwy", ma po ich śmierci objąć schedę nad licznymi precjozami i doglądać ich intratnych interesów. ![]() Książka Fabrizio Silei jest podzielona na krótkie rozdziały, więc świetnie nadaje się do wspólnej wieczornej lektury z dzieckiem. Jest też oprócz świetnej zabawy i wartkiej akcji okazją do poznania mnóstwa nowych słów, które autor niepostrzeżenie przemyca w prawie każdym akapicie. Potencjał komediowy "Uniwersytetu Wszystko Moje" miejscami dorównuje twórczości Roalda Dahla, a jednocześnie niesie ciekawy morał - nie każdy dobry człowiek musi się równać człowiek biedny, a bezwzględność nie musi się równać bogactwu. Bywa, że sukces ma wiejski skromny smak. Książkę wzbogacają bardzo ciekawe, zabawne i sielskie ilustracje Adriano Gon. Wiek bohaterów: Felix "Feluś" Smirth - 8 - 10 lat Wybrany fragment: "Felusiowi ze szczęścia łza popłynęła po policzku. - Przedwczoraj były moje urodziny - wyjaśnił rozpromieniony rodzicom. - Moje urodziny! Pan Gregor i pani Katiusza spojrzeli na siebie zakłopotani. Oczywiście nie pamiętali daty produkcji dziecka. Katiusza wymazała z pamięci ten dzień, a i Pan Gregor miał ważniejsze sprawy na głowie. - Przecież wiemy! - skłamał teraz bez mrugnięcia okiem. - Wiecie? - zdziwił się Feluś. - Naturalnie! - potwierdziła bez przekonania Katiusza. Chłopiec nagle posmutniał. - To dlaczego mi nic nie powiedzieliście? - Zamierzaliśmy ci zrobić niespodziankę... - wymyślił na poczekaniu pan Gregor i rzucił rozpaczliwe spojrzenie żonie, szukając u niej ratunku. - Niespodziankę? - spytał Feluś, nic nie rozumiejąc. - Tak, przyjęcie-niespodziankę, ale ze względu na obowiązki zawodowe przełożyliśmy je na jutro. Już wszystko przygotowaliśmy... - pomogła Gregorowi Katiusza. - Chcieliśmy, żeby goście czekali w ciemnym pokoju, a po twoim wejściu zapali się światło i zawołali: "Niespodzianka!" i "Sto lat!" - dodał pan Gregor, przypominając sobie scenkę, którą kiedyś widział w telewizji. Nic więcej nie musiał mówić. Feluś rzucił się ku rodzicom i zaczął ich ściskać. Obejmując państwa Smirthów w pasie, poprosił, żeby się schylili. A gdy to zrobili, wycisnął im na policzkach dwa mokre pocałunki. Zażenowani Smirthowie wymienili spojrzenia, po czym każde z nich machinalnie przejechało ręką po twarzy i obejrzało sobie w osłupieniu palce. Jak gdyby oboje sądzili, że całus Felusia przylgnął do nich na zawsze, i chcieli przyjrzeć mu się dokładniej. - Dziękuję, dziękuję, pani mamusiu i panie tatusiu! - wykrzyknął chłopiec. - Jesteście najcudowniejsi na świecie! Pobiegł do domu, żeby przymierzyć sweter, a tymczasem państwo Smirthowie, zdezorientowani i trochę oszołomieni, ruszyli z wolna za nim. Musieli wyprawić przyjęcie!" F. Silei Uniwersytet Wszystko Moje, tł. Joanna Wajs, Nasza Księgarnia, Warszawa, 2018 |